Czy OSK może coś jeszcze zmienić?

            Wydarzenia ostatnich tygodni dają do myślenia. Główni odpowiedzialni za marsze przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego z zeszłego roku pojawiają się na salonach, a mobilizacja w ich szeregach nie jest tak słaba, jak niektórzy mogą myśleć. Organizacja pn. Ogólnopolski Strajk Kobiet dalej działa i, choć wiele osób poczuło się zdegustowanymi akcjami jej członków, to na ten moment nie przypomina ona kondycją, niewspominanego często w rozmowach Polaków, KOD-u.

            Klementyna Suchanow wystąpiła na Forum Równości Pokoleń, które w tym roku odbyło się w Paryżu. Z kolei w zeszłym miesiącu Marta Lempart odebrała w ratuszu Nagrodę Wrocławia dla Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, a co bardziej skandaliczne – choć mniej nagłośnione – organizacja ta otrzymała także Nagrodę im. Jana Całki przyznaną przez kapitułę na czele której jest prezydent Opola.

            Pełna mobilizacja OSK może nastąpić już niebawem. Dzieje się to po okresie jej pewnego regresu, który był spowodowany zmianą przekonań części osób wspierających OSK, co wynikło także z formy wyrażania sprzeciwu przez tę organizację. Wydaje się, że wówczas wielu mogło stwierdzić np. iż nie warto powielać specyficznych działań członków OSK.

            Okazuje się, że OSK znowu może być na fali wznoszącej. Owszem, zgromadzenia po publikacji orzeczenia w Dzienniku Ustaw w styczniu bieżącego roku nie były tak wielkie jak te z jesieni, lecz to nie ta data utrzymuje się w pamięci Polaków. Zapewne stronnicy jednej, jak i drugiej strony, mówiąc po latach o decyzji Trybunału, nadal będą skupiać się na dniu 22 października. Już za nieco ponad trzy miesiące pierwsza rocznica wydania orzeczenia na rzecz ochrony życia – co może nas czekać?

            Najbliższe wakacyjne miesiące nie zapowiadają się jakoś bardzo intensywnie; zgromadzenia przeciwników decyzji Trybunału raczej nie będą wielkie. Dyskusja na temat życia nienarodzonych toczy się jednak nadal. Duża jej część odbywa się w Internecie, który faktycznie pełni trochę funkcję współczesnej agory, ale ograniczanie się tylko do działań internetowych byłoby błędem. Często już samo to, że w pracy czy w towarzystwie wyrazimy swoje zdanie, może być oparciem dla innych, którzy nie mają tyle odwagi. Zresztą nasze ciągłe przypominanie o tak podstawowym prawie, jak prawo do życia dla najmniejszych ludzi działa raczej demotywująco na drugą stronę. Podejmowanie tego tematu nie jest proste i ważna jest umiejętność niuansowania w dyskusjach, zamiast jednak tylko uciekać od tematu ze względu na wątpliwości dobrze jest znaleźć czas na to, żeby wniknąć w kwestię życia ludzkiego. Z drugiej strony kategoryczność w tym zagadnieniu jest niezwykle ważna, gdyż niejednokrotnie zrobienie kroku w tył w debacie może przełożyć się na tworzenie złego prawa.

            To, że Polacy nie żyją dzisiaj tym tematem, nie oznacza, że druga strona będzie bezczynna. Na festiwalu PolandRock ma pojawić się 20 tysięcy osób – nie zdziwiłbym się, gdyby w tym roku zawitał tam także OSK, którego przedstawiciele byli już tam na długo przed dniem, w którym opublikowano owo orzeczenie. Wakacje mogą być okazją do wspomnień uczestników tamtych marszów, bo dla części z nich było to duże przeżycie – okres tworzenia transparentów czy trafiania na blokady policji. Wydaje się, że wiele osób może zechcieć powrócić do aktywności na ulicach. Lewicowe zgromadzenia niewątpliwie odbędą się w październiku, pytanie brzmi, czy OSK będzie podawać się za inspiratorów tych wydarzeń i czy ten fakt będzie w jakiś sposób ukrywany? Raczej nie. Choć może być też tak, że w przestrzeni publicznej będzie promowany marsz pod szyldem koalicji kilku organizacji, co doprowadzi do tego, iż wezmą w nim udział osoby niechętne wobec działań Marty Lempart i jej współpracowników.

            Jak zareagować na samo orzeczenie lub na te marsze? Oczywiście czymś słusznym, a nawet szlachetnym będzie ochrona budynków kościelnych, jednak przed 22 października dobrze będzie również postarać się o uświadamianie osób nie do końca przekonanych. Warto uwzględnić zainteresowania młodych i wnieść coś, co wcześniej nie miało miejsca, chociażby jakąś unikalną formułę występów muzycznych.

            Tego typu akcji nie przeprowadza się z dnia na dzień. Myślenie tylko reaktywne zmniejsza prawdopodobieństwo wygranej w sporze o prawo do życia w naszym kraju. Przyzwyczajenie się do działań od wyborów do wyborów może być w tym przypadku zgubne. Takie inicjatywy wiążą się jednak z wyrzeczeniami. Dziś wielkim zainteresowaniem cieszą się Mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Czy wiele osób nie spędza zbyt dużo czasu przed telewizorami kosztem słusznych działań społecznych? Owszem, część osób, która zajmuje się chociażby trenowaniem młodzieży, może wykorzystać owoce takiej rozrywki do kontaktu z podopiecznymi. Może warto by było pomyśleć nad organizacją jakiejś akcji w słusznej sprawie wsparcia nienarodzonych zamiast śledzić wszystkie mecze.

            To i wyżej opisane sytuacje wskazują na pewien problem, jakim jest brak dobrego podziału pracy wśród zwolenników orzeczenia Trybunału. Kto wie, może jakaś grupa prawicowców zorganizuje marsz porównywalny do tych z jesieni. Natomiast same zgromadzenia jednak mogą nie zmienić myślenia Polaków. Od ponad 40 lat Amerykanie będący za życiem biorą udział w marszach w rocznicę przegranej sprawy sądowej określanej jako „Roe v. Wade” – w Polsce trzeba pomyśleć nad czymś innym. Zresztą klimat pochodów nie wszystkim odpowiada. Niektórym kojarzą się one z agresją i wulgarnością, czymś zupełnie innym mogłaby być np. akcja wysyłania kartek podobna do tej, którą na Dzień Matki zorganizowała fundacja Makatka. Twórcze wejście w temat niesamowitości ludzkiego życia przy pomocy pomysłów przedstawicieli młodego pokolenia mogłoby być eleganckim i „cichym” przedsięwzięciem, nie wpisującym się w krzykliwość tego świata; korzystającym z języka pięknego, a nie takiego, z jakim można się było spotkać na marszach OSK.

Dominik W. Feliks