Kto jest kto, co jest co

Nie jestem zwolennikiem poglądu, żeby dzielić scenę polityczną, ze względu na jeden czynnik. Nie popieram tego, żeby wyróżniać partię czy ruchy ze względu chociażby na stosunek jedynie do wolności czy ze względu jedynie na stosunek do stabilności. Rzeczywistość jest złożona, a zatem jej dobre zrozumienie nie należy do prostych rzeczy. Postaram się w tym tekście rozjaśnić nieco postawę, która wydaje mi się najbardziej słuszna w życiu społecznym.

Poza pojęciem prawicy

Pojęcie prawicy przyjmuję nie tylko ze względu na ostatnie przeszło 200 lat, ale ze względu na walor rozjaśniania tego, kto jest kim, a co jest czym. Zanim jednak do sedna, to zaczynając od przeglądu dziedzictwa, warto zwrócić uwagę, że od rewolucji we Francji już sporo wybitnych umysłów napracowało się, żebyśmy mogli zająć uargumentowane stanowiska w wielu istotnych dla cywilizacji sporach. Ułatwia nam to niesamowicie zadanie, gdyż opracowane argumenty na nowinki tamtych wydarzeń z Francji i różnych innych zdarzeń pomagają wskazać, jaka jest słuszność.

Tradycja, własność i odpowiedzialność. Wytłuszczenie tych trzech rzeczy pozwala, przynajmniej na wstępne, określenie, czy mamy do czynienia z postawą mającą się jakkolwiek do prawicowości. Sprzeciwianie się choć jednemu z nich warunkuje, że ktoś stawia się od razu poza jej obrębem. Taka prosta mowa w postaci odpowiedzi tak, tak; nie, nie na kilka pytań – to ona pozwoli nam wstępnie rozjaśnić z jakim typem postawy mamy do czynienia.

Spoglądając z perspektywy historycznej kwestia tradycji, była negowana w czasie i po rewolucji we Francji (1789), wówczas była ona broniona przez instytucję Kościoła i innych. Z kolei własność prywatna, po tym jak marksiści nawoływali do jej zniesienia, w trakcie gdy była broniona, łączyła już więcej środowisk. Jeżeli zaś chodzi o odpowiedzialność to mamy przykłady wiekopomnych dzieł jak Humane Vitae św. Pawła VI oraz Evangelium Vitae i Veritatis Splendor św. Jana Pawła II, tak bardzo potrzebnych chociażby ze względu na ruchy z połowy zeszłego wieku. Warto odnotować, że właśnie w latach powojennych odzywały się głosy (i niestety nadal się odzywają), które próbują „zrzucić” odpowiedzialność z człowieka, a próba uczynienia tego dzieje się z niekorzyścią dla człowieka.

Nie tak, to jak?

Tradycja jest czymś, co jest ciężkie do uchwycenia, nieraz mało kto sobie uświadamia jak wiele przejął od poprzednich pokoleń. Są to m. in. kultura, język, sposób organizacji społeczeństwa, a także rozwiązania dzięki którym unikamy niebezpieczeństw i osiągamy korzystne rezultaty.  Sukces jest możliwy, gdyż tradycja jest ogólnodostępnym i zewnętrznym przekazywaniem odkryć innych ludzi.

W książce P. Kreefta dotyczącej relatywizmu możemy znaleźć określenie, że tradycja jest tajemnicą sukcesu społeczeństw, w tej pozycji nieco wcześniej znajdziemy wyjaśnienie, że „ludzka tradycja bierze się z ludzkiej natury”, przy czym warto podkreślić, że „ludzkie sumienie jest istotną częścią ludzkiej natury”. Z drugiej strony, gdy, w artykule na myslkonserwatywna.pl, red. Adam Danek wspomina o „porządku wzorców kultury” oraz o „wzorze ładu społecznego i politycznego” to trudno mu nie przyznać racji, gdy odwołuje się wówczas do tego co jest „ponad światem doczesnym”. Ten tekst, który mieści się pod tytułem „Czym jest Tradycja” opiera się o pojęcie pisane wielką literą, jednak ważne jest po prostu to by różnego rodzaju przekazy (łac. traditiones) odgrywały rolę w naszym życiu.

Rozwijając z kolei wątek odpowiedniego podejścia do własności przez władzę i społeczeństwo. To jest to system, zbiór zasad i zwyczajów, w którym ludziom „pozwala” cieszyć się owocami własnej pracy, „pozwala się” im na bogacenie się. Nieadekwatnym zatem będzie socjalistyczne rozbudowanie państwa kosztem mieszkańców wspólnoty, czego objawem może być np. podatek katastralny w wysokości jednego procenta rocznie. Ktoś żyjący sto lat mógłby dożyć całkowitego przejęcia swojej nieruchomości. Oczywiście jest to obraz mało prawdopodobny jednak dosadniej przedstawiający niegodziwość takiego rozwiązania.

Posiadanie własności prywatnej ma również ten walor, że przy niej wzrasta chęć impregnowania tego, co nas otacza, a może to dotyczyć także relacji, zwyczajów itd., a u niektórych solidna „porcja” własności, najlepiej połączona z założeniem rodziny, wręcz skłania do odruchów konserwatywnych. Właściciel domu docenia dobro ziemskie z domem. Do ostatecznej jego postaci, do powstawia tej budowli mogło przecież prowadzić to, że sam on mógł go budować przez wiele lat. Zupełnie inaczej jest z rewolucjonistą, może on taki budynek tak nisko cenić, że w ciągu jednej nocy zniszczy go, przekreśli tym wysiłek najczęściej dziesiątek osób.

Odpowiedzialność i wzywanie do niej to, coś co jest korzystne nie tylko z powodu wartości, leczy także jako warunek pełnego rozwoju osobowego. Biorę odpowiedzialność za rodzinę, moje otocznie, wspólnotę polityczną. Niestety państwo niejednokrotnie blokuje możliwość wykazania się odpowiedzialnością, co zdaje się niejednokrotnie osłabiać charakter ludzi, całą cywilizację.

Pozwolenie na odpowiedzialność, ale zarazem dążenie do konsensusu społecznego, w ramach którego wymaga się jej od wszystkich jest obecnie zadaniem dla naszej cywilizacji. Wiele w tym modelu swobody działania, lecz nie tylko o nią tu chodzi.

Dzisiejszy świat

We współczesnym świecie wiele pojęć zostaje rozmytych, a co interesujące, niesamowite lecz nie zaskakujące (pisząc słowami red. Kacpra Kity), lewicowcy rozmywają nawet swe ataki na nasze ideały, prowadzą ofensywę poniekąd kamuflując swe akty. Nic w tym dziwnego, niejednokrotnie są one wulgarne (a zapewne odpowiedzialności chcą oni uniknąć), a na tego typu ataki – nie wprost – ciężej przecież o reakcję.

Obecnie jesteśmy świadkami sporu o przedmiot HiT, sama chęć pochylenia się nad tym tematem przez wielu Polaków daje nadzieje, że wciąż spora część polskiego społeczeństwa słusznie odczytuje rolę nauczania historii, a więc odkrywania dziedzictwa i depozytu tak istotnego przy określaniu tożsamości. Nasze dziedzictwo jest przeogromne, osiągnięcia naszej cywilizacji wielkie, a brak dotarcia do informacji o budulcach naszego narodu zdaje się prowadzić do większej spolegliwości wobec błędnych prądów i szkodliwych nowinek. Historia magistra vitae est, nie zapominajmy o tym.

Tak ważne jest pole edukacji, gdyż w ciągu jednego pokolenia jesteśmy w stanie odbudować gospodarkę, ale nie wystarczy tyle samo czasu na przepracowanie błędnych przekonań wśród nowych pokoleń. Nieraz i sto lat może być potrzebne na nadrobienie pewnych zaniedbań i naprawę szkód. Dobra nauka, rzetelnie przekazana, bez osładzania tego co niegodne, właśnie to jest potrzebne do odpowiedniego wzrostu.

Gotowość do wyrzeczeń

Mimo istotności tego wszystkiego, co powyżej to jednak jedno inne wyzwanie wydaje się być największym zadaniem naszego pokolenia. Chodzi o zadanie, dzięki sprostaniu któremu odniesiemy – oczywiście nie tylko moralne – zwycięstwo. Chodzi o miłość bliźniego. Bardzo dużą rolę do odegrania ma w tej fundamentalnej kwestii rodzina. Obecnie rodzicami zostają także ci, którym wmawiano, że przyjemność to ma być codzienność. Wykorzenienie tego nie jest łatwe. Wielu z nas jest przyzwyczajonych do bezinteresownej miłości rodziców, tysięcy wyrzeczeń, ich gotowości do pomocy. Czy nasze pokolenie, zakładające dopiero co rodziny, będzie również dbać o relacje rodzinne w takim stopniu jak parę poprzednich pokoleń? Miejmy nadzieje, że tak. Tak wiele od tego zależy.

Dominik W. Feliks